piątek, 24 sierpnia 2012

Prolog.

                                                                      Prolog.   


Koszmary w ostatnim tygodniu się nasiliły. W moich snach co rusz ukazywała się twarz. Twarz mężczyzny z namalowanym przerażaniem. Nie umiałam mu pomóc. Nie znajdował się w zasięgu ręki. Czyżby był tylko wytworem mojej chorej wyobraźni ? A może to ja stanowiłam problem ? Nie znałam dobrego wytłumaczenia na to co się działo. Mogłam jedynie rozmyślać, zastanawiać się, dopuszczać do siebie pewne fakty. Fakty, które i tak się nie sprawdzały. Byłam inna i dobrze o tym wiedziałam. Chciałam zostać wraz ze swoją nienormalnością sam na sam. Wznieść się niczym liść na wietrze i już nigdy nie upaść. To były jednak moje marzenia, które się nie sprawdzały. Noc w noc miałam jeden sen. Sen, który mógł zmienić wszystko. A ja miałam obowiązek stawić temu czoła. To było moje przeznaczenie, z którym się pogodziłam. W głębi duszy wiedziałam, że wiele w przyszłości wycierpię. To jednak nie zniechęcało mnie a wręcz motywowało do dalszych działań. Bądź co bądź nigdy nie spotkałam mężczyzny ze snów chodź bardzo tego pragnęłam. Pragnęłam mieć to za sobą i żyć spokojnie wraz ze swoją rodziną. Nie wiedziałam jednak wtedy jednego, iż moje życie zmieni się na zawsze, że nic nie będzie takie samo. Dom, rodzina, przyjaciele a nawet ja sama. Dziewczyna z Wildwood, miała dar, którego nikomu nie mogła zdradzić. Inaczej jedna osoba z miasteczka ginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Czy to był dar ? Czy to była klątwa ? Nie wiedziałam tego jeszcze. Dopiero odnajdywałam siebie w tej całej historii. Babka Matylda była mi niezwykle przy tym pomocna. Była prorocznią, która pomagała mi w rozwiązywaniu nowych spraw. Dawała mi odrobinę światła w najciemniejszych chwilach, podnosiła na duchu i zawsze wyciągała do mnie pomocną dłoń. Tak jak ja miała zadanie do wykonania. Nie mogłam tego powiedzieć jednak o matce. Kobieta, która za nią się uważała liczyła tylko pieniądze zastanawiając się czy starczy nam na życie w następnym miesiącu. Ciągła praca nie pozwalała jej ze mną porozmawiać dłużej niż pięć minut. Ojca nie było z kolei całymi dniami, prowadził własną firmę, która i tak stała na skraju bankructwa. Czyżby oni mieli jakieś zadanie w tej historii ? Czas pokaże. Wszystko może się wydarzyć w najmniej oczekiwanym momencie.


1 komentarz:

  1. Zamówienia składa się pod najnowszym postem, a nie starszym.
    halofy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń